Pytanie na pozór dziwne. Minimalizm stawia przecież na prostotę i funkcjonalność: wydaje się, że akurat w ramach tego stylu aranżacji wnętrz nic nie może się zmienić. A jednak pojawiają się tu nowe akcenty.
Minimalizm w urządzaniu wnętrz pochodzi ze Skandynawii, ale już od wielu lat znajduje zwolenników właściwie na całym świecie. Cenią go zwłaszcza te osoby, które dobrze się czują w uporządkowanej przestrzeni, bez nadmiaru przedmiotów, dekoracji i kolorów. Tak zaaranżowane wnętrza na pewno dają oddech i pozwalają odpocząć.
Ten medal ma dwie strony
Minimalizm potrafi być jednak nieco chłodny i anonimowy, a np. w loftach czy nawet soft-loftach tworzy dość surową atmosferę. Przypomina bardzo pożywne, wartościowe i dobrze zbilansowane danie, ale bez wyrazistych przypraw (w końcu skandynawska kuchnia nie słynie z fantazji). Aż chciałoby się dodać do takiej potrawy na przykłady odrobinę czegoś pikantnego.
I właśnie taki staje się dziś minimalizm: coraz bardziej liczą się w nim wyraźne, indywidualne akcenty, odwołujące się do osobowości mieszkańców. W swoim domu chcemy przecież czuć się… jak u siebie. Pomysły na to są bardzo różne – od sezonowych akcentów, przez charakterystyczne ozdoby lub dekoracje, po odważniejsze rozwiązania, jak intensywniejszy kolor jednej ze ścian. Wszystko zależy od osobistych preferencji, ale zawsze chodzi o „przełamanie smaku”. Oczywiście trzeba pamiętać o tym, by tych przypraw nie było za wiele i by użyć ich z pomysłem, w spójny i konsekwentny sposób.
Minimalizm pozostaje sobą
Podstawowe walory minimalizmu, za które cenimy ten styl, pozostają jednak bez zmian: nadal lubi przejrzystą przestrzeń, funkcjonalne rozwiązania, stonowane kolory ścian i podłóg oraz meble w klasycznych formach i liniach. Doskonale pasuje do nowoczesnego stylu życia i dlatego co roku jest wymieniany na liście obowiązujących trendów. A indywidualne akcenty czy interesujące detale wprowadzają do niego powiew świeżości.